13.4.2024

Gniew za czasy pogardy był wielki

Rozwój przemysłu spowodował wielkie zapotrzebowanie na siłę roboczą. Chłopi z okolicznych wsi przeprowadzali się do rodzących się miast i osiedli przemysłowych. Ich poziom życia był dramatyczny. Powszechne były fatalne warunki sanitarne i brak żywności. Ale rozwój przemysłu stwarzał również zapotrzebowanie na kadry inżynierskie i managerskie, których tu nie było.

Rozwój przemysłu spowodował wielkie zapotrzebowanie na siłę roboczą.Chłopi z okolicznych wsi przeprowadzali się do rodzących się miasti osiedli przemysłowych. Ich poziom życia był dramatyczny. Powszechnebyły fatalne warunki sanitarne i brak żywności. Ale rozwój przemysłustwarzał również zapotrzebowanie na kadry inżynierskie i managerskie,których tu nie było. Do osiedlenia się na Górnym Śląsku można było ichskłonić tylko ponadprzeciętnymi zarobkami. Stąd też trudny do wyobrażenia był kontrast pomiędzy poziomem życia prostych autochtonów,a napływowymi, protestanckim elitami.Górny Śląsk był oddalony o setki kilometrów od innych centrówprzemysłowych. Horrendalne koszty transportu powodowały, że górnośląscy przemysłowcy zmuszeni byli do redukcji wydatków na produkcję.I robili to metodą najprostszą poprzez obniżanie płac autochtonicznymrobotnikom. W roku 1888 przeciętny dochód roczny górnośląskiego górnika wynosił 574 RM, a górnika westfalskiego 910 RM.

Robotnicy huty Małapanew

Różnica była to więc kolosalna. Dysproporcje te nie dotyczyły jednak tylkozarobków. Przeciętny dzień pracy na Górnym Śląsku trwał 12 godzin.Osiemnastogodzinny dzień pracy nie był rzadkością, podczas gdyw Niemczech zachodnich trwał zaledwie 9 godzin. Ciężka fizyczna pracakobiet i dzieci była czymś naturalnym. Dwunastoletni chłopak już sammusiał na siebie zarabiać.Robotnicy mieszkali najczęściej w bardzo prymitywnych budynkachwielorodzinnych, nazywanych potocznie familokami. Były brudne i czarne. W jednym pomieszczeniu żyło wiele osób. Pozbawione kanalizacji,wody, prądu i gazu kamienice wybudowane były między fabrycznymikominami i dymiącymi hałdami. W ich bezpośrednim sąsiedztwie stawiano całe szeregi chlewików, w których robotnicy na własne potrzebyhodowali zwierzęta. Dzielnice robotnicze przypominały w ten sposóbRobotnicy huty Małapanew115nędzne, karłowate osady rolnicze. Autochtoniczni robotnicy mieszkaliw Robotnicy odżywiali się monotonie i źle. Żur albo wodzionka, suchychleb na zmianę z chlebem ze smalcem.Mięso było, jeżeli w ogóle, tylko w niedziele. Gęś na Boże Narodzenie.Ubrania nosili łatane, cerowane, przeszywane, beznadziejnie znoszone.Zarówno w zimie jak i w lecie nosiło się drewniaki, dzieci biegały boso.Umieralność wyniszczanych przez ponadludzką pracę robotników byłazastraszająca. Również wśród dzieci wychowujących się bez pomocylekarskiej śmiertelność była niewspółmierna w stosunku do innych części Niemiec. Górnośląskie środowiska miały, co prawda wielki przyrostnaturalny, ale liczba zgonów dzieci była przeogromna. Do codziennościnależały niekończące się ich kondukty żałobne.Przemysłowcy starali się jakoś wyrównywać różnice w poziomieżycia robotników śląskich i niemieckich. Korzystali tu ze swoich doświadczeń, wyniesionych ze sposobu rozliczania się z robotnikamirolnymi. Jedną z form zapłaty było prawo do uprawiania niewielkiejzagrody na własny użytek. Model ten paradoksalnie przeniesiono domiast. W ramach wypłaty autochtoniczni robotniczy otrzymywali działkiobok familoków, w których mieszkali. Sadzono na niech kartofle na użytek rodziny i karmienia zwierząt domowych. Nieodłącznym elementeminfrastruktury osiedli robotniczych, familoków stały się przydomowechlewiki. Wśród robotników powszechne było hodowanie świni, kozy czykur. W ten sposób osiedla wyglądały jak kolonie małych gospodarstw rolnych. Wszystko to było szare i śmierdzące. Część robotników mieszkaław niewielkich domach przypominających karłowate gospodarstwa rolne.Tego, czego sami nie wyhodowali, kupowali bezpośrednio u sąsiadów,którzy mieli większe gospodarstwa. W ten sposób nastąpiła symbiozamałego chłopstwa z przemysłem. Wszystko to łagodziło standardy poziomu życia między górnośląskimi robotnikami i ich kolegami z ZagłębiaRuhry. Fakt posiadania małych gospodarstw miał jeszcze jedną konsekwencję. Infrastruktura społeczna i silne wpływy katolickiego kleruskutecznie hamowało krystalizowanie się klasycznego proletariatu i partii protestu społecznego.

Osiedle Borsiga w Zabrzu

Niedostatki finansowe górnośląskichrobotników utrzymywały się do I wojny światowej.Czasy wczesnego kapitalizmu nie były dla robotników łaskawe, a ichsytuacja na Górnym Śląsku była dramatyczna. Autochtoniczni robotnicy zdawali sobie sprawy w jak straszny sposób są wykorzystywani.Z rosnącym gniewem i irytacją patrzono na dumnie noszących się,opływających w luksusie, obcych, pruskich, protestanckich inteligentów.Te różnice społeczne nie wynikały z jakichś przesłanek narodowo-politycznych, tylko były naturalną konsekwencją błyskawicznierozwijającego się przemysłu. Zbudowano go w ciągu kilkudziesięciulat w samym środku wyjątkowo zacofanego i biednego regionu, pozbawionego nie tylko inteligencji, ale nawet średnich kadr urzędniczych.Ale dla sprawnego funkcjonowania okręgu przemysłowego koniecznibyli coraz to nowi inżynierowie, managerzy i urzędnicy. Bez nich dalszy postęp był nie do pomyślenia.

Osiedle Borsiga w Zabrzu

Do ich obsługi potrzebni byli renomowani lekarze, adwokaci, ale i nauczyciele. Wszyscy oni musieli zostaćsprowadzeni z innych regionów Niemiec. W państwie prawa, jakimi były wówczas Prusy, nie można było ich zmusić do zamieszkania na Górnym Śląsku metodami administracyjnymi. Dlatego arystokratyczni przemysłowcy kusili owe elity nieproporcjonalnie wysokimi zarobkami,jak na warunki pruskie i niemieckie.Ludzie ci oczekiwali również wysokiego poziomu życia. Stąd też wziąłsię pomysł wybudowania zupełnie nowego miasta, które miałoby swoimprzepychem i bogactwem konkurować z najatrakcyjniejszymi metropoliami ówczesnej Europy. Te oczekiwania miały zapewnić Katowice,zaprojektowane od podstaw na desce kreślarskiej. W zamierzeniachjego twórców miasto miało być Paryżem środkowo-wschodniej Europy.Wybudowano je w szczerym polu w dobrach hrabiego Thiele-Winklera.

Ulica Warszawska w Katowicach

Katowice otrzymały prawa miejskie w roku 1865. To była podobna sytuacja, jak później z brazylijską stolicą Brasilia, którą również wybudowanow środku puszczy amazońskiej.Katowice posiadały, jak na owe czasy, znakomitą infrastrukturę.Szerokie, wybrukowane ulice, nowoczesne szkoły, dobre szpitale, zadbane trawniki, prawie wszystkie kamienice miasta były skanalizowanei zwodociągowane. Miały rozbudowaną sieć elektryczną i gazową. Wielebyło nawet łączy telefonicznych.Imponowały przepychem, elegancją i bogactwem jego mieszkańców.Katowice niczym nie ustępowały najbogatszym metropoliom ówczesnej Europy. Dawały wiele okazji do atrakcyjnego spędzania czasuw atmosferze wytwornego luksusu. Nic dziwnego, że zamieszkała turównież inteligencja o rodowodzie autochtoniczno-arystokratycznym.Protestanckie, napływowe elity i miejscową, przemysłową magnaterię łączyło przekonanie o bezgranicznej wyższości nad śmierdzącym,autochtonicznym motłochem.

Ulica Staromiejska w Katowicach

Wspólnie mieli dla niego tylko pogardę.Trudno się temu było też dziwić, ponieważ kontrast między dzielnicami robotniczymi a kamienicami w Katowicach był szokujący. PrzedI wojną Górny Śląsk uchodził za obszar o największych dysproporcjachsocjalnych w całym państwie niemieckim. Podobne nierówności możemy do dziś odnaleźć w państwach trzeciego świata.Żal, rozgoryczenie i niechęć do Prus pozostała w autochtonach nadziesięciolecia. Wyniki plebiscytu były również wyrazem gniewu autochtonów za dziesiątki lat pogardy i wyrządzanych krzywd.

Plac Karola Miarki w Katowicach
No items found.