Grobowiec Sobtzików szansą na pogodzenie sprzeczności
Urząd miasta Raciborza mieści się w dawnej fabryce czekolady rodziny Sobtzików. W XIX wieku była ona jedną z najbardziej znanych manufaktur cukierniczych w Europie. Czasy świetności Raciborza budzą również zainteresowanie i podziw wśród napływowych mieszkańców. A barwna historia fabryki pierników jest szansą na ich integrację ze środowiskami autochtonicznymi. Może też być punktem wyjścia dla krystalizacji nowej europejskiej tożsamości (video).
Udostępnij:
fot. Natalia Klimaschka
W 1828 Felix Sobtzick otworzył swą pierwszą piekarnię, w której ręcznie wyrabiał miodowe pierniki i wosk pszczeli. Znajdowała się ona przy dzisiejszej ulicy Nowej w sąsiedztwie oddanego do użytku 2 lata wcześniej budynku obecnego sądu rejonowego. Jego biznes utrzymywał się głównie dzięki prezentowaniu produktów na targach, jarmarkach czy odpustach. Dzięki dbałości o jakość Felix Sobtzick zdołał sobie w końcu wyrobić sporą renomę wśród mieszkańców Raciborza. Rok 1846 był znamienny nie tylko dla miasta. W tym roku bowiem do Raciborza przyjechał pierwszy pociąg. Jeszcze tego samego roku dynamicznie rozwijające się miasto odwiedził sam król pruski Fryderyk Wilhelm IV. Przebywając w Raciborzu miał okazję spróbować ciastek z sobtzickowej manufaktury. Król tak rozsmakował się w piekarskich wyrobach, że rozkazał sobie przedstawić producenta we własnej osobie. Kilka dni po tym wydarzeniu otrzymał Felix Sobtzick przesyłkę z Wrocławia, a w niej srebrny upominek od samego króla w podzięce za dostarczone wrażenia smakowe.
Kolejny rozdział dla firmy nadszedł wraz ze zmianą pokoleniową. Syn Felixa Franz najpierw zgłębiał tajniki mistrzowskich receptur pilnie pod okiem ojca, by po ukończeniu 18 roku życia w roku 1850 wyruszyć w daleki świat. Tam zdobywa doświadczenie: podpatruje nie tylko nowe techniki oraz receptury, ale ćwiczy się także we współpracy z ludźmi z innego otoczenia niż to, które znał z rodzinnego Raciborza. Po kilku latach powraca do miasta by poświęcić się firmie ojca. Pomaga mu otworzyć pierwszą cukiernię w mieście, która znajdowała się w sąsiedztwie zakładu. Po kilku latach w roku 1858 syn przejął manufakturę od ojca. Zdołał utrzymać renomę jakości, dlatego też postanowił firmę znacząco rozbudować. Mały lokal przy ul. Nowej już nie wystarczał. W 1868 roku wybudował na dawnej Niederwallstrasse (obecnie ul. Podwale) pierwszy budynek fabryki, do którego miały wkrótce dołączyć kolejne. Sięgały one dawnej Wilhelmstr., czyli dzisiejszej ul. Stefana Batorego. Był pierwszym zakładem produkującym słodycze na Górnym Śląsku, który działał na masową skalę. Wykorzystywał do tego najnowszy system maszyn parowych.
Po zdobyciu rynku na obszarze Prowincji Górnośląskiej w 1881 roku Franz Sobtzick otworzył filię we Wrocławiu, a następnie w 1904 w Monachium, a krótko później w Erfurcie. Trzeba sobie wyobrazić na jaką skalę działał: w głównej fabryce w roku 1901 działało 12 maszyn parowych o łącznej mocy 220 KM, które napędzały aż 350 maszyn do produkcji słodkości, nie wliczając do tego wszystkich ręcznych urządzeń. Naprawę oraz konserwację całej maszynerii wspierały specjalnie utworzone ku temu na terenie fabryki warsztaty kowalski oraz ślusarski. Systemy przechowywania, jak beczki, skrzynki, czy opakowania papierowe były również wytwarzane w obrębie zakładu. Rocznie do tego celu zużywano 250 ton tektury. W późniejszym czasie fabryka zyskała jako pierwsza tego typu na Górnym Śląsku mechanizmy napędzane parą wodną (Dampfturbo-Dynamo firmy A.E.G. w systemie Curtis o mocy 600 koni mechanicznych oraz tłokowa maszyna parowa o mocy do 275 KM na rozpędzenie prądu o mocy 220V. Słodycze znane były w najdalszych zakątkach ówczesnych Niemiec i Alzacji-Lotaryngii: w 1901 roku fabryka wysyłała codziennie na eksport aż 15 ton towaru. Franz interesował się nawet eksportowaniem do Austrii oraz Rosji: niestety przed realizacją pomysłu powstrzymały go wysokie cła. Jednak nie było powodu do narzekania: bowiem Franz od roku 1862 stał się królewskim dostawcą nadwornym.
Po śmierci Franza tak świetnie wyposażony i zorganizowany zakład przejęło w 1905 roku trzecie pokolenie Sobtzicków - jego dwaj synowie: Hermann oraz Franz junior. Od tego roku zauważa się postępującą rewolucję wizerunkową firmy: choć co prawda nowi właściciele nie odeszli od nazwy „Franz Sobtzick” i dalej budowali na sławie ojca, to firma zasłynęła nowymi rozwiązaniami. Były nimi nowe linie produktów, które nosiły nazwy postaci historycznych, jak królowa Luiza, książę von Blücher, Wittelsbach czy cesarz niemiecki. Występowały również bardziej standardowe nazwy jak amazonka, poranne pozdrowienia czy kwiat tropików. Najbardziej osławionym produktem była czekolada ROKA, którą obwoływano w reklamach prasowych jako najlepsza niemiecka czekolada. Do produktów dołączane były kolorowe karty kolekcjonerskie ze scenami z życia królowej Luizy. Prezentowały one także niekiedy orientalne kultury. Zmianie uległo również logo firmy: literę „T” w nazwisku Sobtzick stylizowano na miecz rycerski. Na rynku antykwarycznym nadal można natrafić także na inne pamiątki po firmie. Należą do nich blaszane szyldy reklamowe, jak również całe gabloty ze słoikami sygnowanymi nazwą firmy, powstałe po śmierci Franza seniora.
Bracia Sobtzick prowadzili biznes aż do 1929 roku, kiedy to firma ostatecznie zbankrutowała. Upadła ona w wyniku wielkiego kryzysu gospodarczego, który dotknął cały ówczesny świat. Być może do upadku przyczynił się również rozrzutny styl prowadzenia interesów najmłodszego pokolenia, które chciało kusić klientelę darmowymi dodatkami.
Pomimo smutnego zakończenia praca kilku pokoleń w trakcie 101 lat istnienia firmy sprawia niewątpliwie ogromne wrażenie. Obok ewolucji od jednoosobowej działalności Felixa założonej w roku 1828 do zatrudniania około 1300 pracowników w 1910 roku trudno przejść obojętnie. W porównaniu do tego, firma Mieszko zatrudniała w 2013 roku około 1500 pracowników. Co sprawia, że w obecnych czasach pod względem zorganizowania produkcji i liczby zatrudnianych pracowników Sobtzick mógłby stanowić konkurencję tylko dla Eko-okien. Nie można zatem pominąć wyjątkowego znaczenia rodziny Sobtzick dla dawnego Raciborza. Ich tradycje przetrwały aż 101 lat. Zdołali dopieścić produkcję słodyczy do mistrzostwa, o czym dobitnie świadczyło 14 złotych oraz 3 srebrne medale wygrywane na targach oraz wystawach. Sobtzicków doceniały najbardziej wymagające podniebienia pruskich dworzan. Znaleźli się nawet w trójjęzycznej encyklopedii jedzenia i picia (angielsko-francusko-niemieckie wydanie z 1904 roku, wyd. w Leipzig), która przypominała coś w rodzaju dzisiejszego prestiżowego przewodnika Michelin.
Dzięki stworzonej przez nich firmie wielu mieszkańców miasta na przestrzeni tego okresu miało zapewnione zatrudnienie. I również dzięki ich kierunkowaniu praca raciborzan została zauważona w świecie. Dla swoich pracowników zaadaptowali dawne budynki fabryczne na osiedle mieszkalne przy dzisiejszej ul. Czekoladowej. Ich działalność jednak nie ograniczała się wyłącznie do dbałości o „swoich”. Franz senior był szanowanym obywatelem miasta o funkcji radnego miejskiego. Ale Sobtzickowie znani też byli z działalności charytatywnej, która polegała na przykład na przekazywaniu słodkich prezentów dzieciom na koloniach. Okazywali pomoc i serdeczność nawet w obliczu zagrożenia - świadczy o tym notka prasowa, w której to Franz Sobtzick junior udziela pomocy poszkodowanym w wypadku komunikacyjnym z 1906 roku. A dzięki ich śląskiemu usposobieniu, jak donosił w 1895 roku Goniec Wielkopolski, dali się fabrykanci z Raciborza poznać jako tolerancyjni i przychylnie nastawieni dla Polaków, których zatrudniali w sporej ilości w swoim zakładzie.
Szacunek, jakim raciborzanie darzyli Franza Sobtzicka seniora wyrażają nekrologi w prasie. Wyrazy współczucia spływały nie tylko od jego pracowników z fabryk w Raciborzu i Wrocławiu, ale również od personelu zatrudnionego w dawnej rezydencji Villa Sobtzick, obecnie zamienionej na budynek Urzędu Skarbowego w Raciborzu. W dzisiejszym mieście można odnaleźć jednak więcej pozostałości materialnych po rodzinie: w reprezentacyjnym budynku fabrycznym rezyduje dziś Urząd Miasta. A okazały nagrobek, można się pokusić o stwierdzenie, że najpiękniejszy na całym cmentarzu - powoli odchodzi w zapomnienie.
This is some text inside of a div block.
Autor:
Udostępnij:
Poprzedni
Następny
Więcej artykułów
Geografia
Ludzie
Polityka
Ten most jest potrzebny
Na Kongresie Towarzystw Polsko-Niemieckich i Niemiecko-Polskich w Bielsku poruszano kwestie międzynarodowego systemu bezpieczeństwa. Nowa sytuacja polityczna w Niemczech stawia przed organizacjami polsko-niemieckimi, Polonią i Mniejszością nowe ważne zadanie. Tworzenie sieci osobistych i organizacyjnych nabiera nowego znaczenia.
Pochodzący z Zawidowa koło Zgorzelca Jacob Böhme był pierwszym wybitnym niemieckim myślicielem, który pisał po niemiecku. Stąd też uchodzi za ojca niemieckiej filozofii. Za swoje poglądy był Böhme kilkakrotnie więziony. W jego rodzinnym mieście otwarto wystawę pt. “Czas Lilii. Mistyczny filozof Jacob Böhme i odnowa świata” prezentującą twórczość tego wybitnego myśliciela.
We Wrocławiu świadome odwoływanie się do niemieckiej przeszłości i postrzeganie jej jako trwałego elementu współczesnej tożsamości stało się oczywiste. W Opolu długo było inaczej. Ze względu na obecność mniejszości te opory wobec Niemców były i są niewspółmiernie silniejsze. Ale i tu zachodzi zmiana.
Klikając „Akceptuj wszystkie pliki cookie”, wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy wykorzystania witryny i wsparcia naszych działań marketingowych.