Fot. Min An
Postanowiłam zapisać się do Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Rzeczypospolitej Polskiej (Bund der Jugend der deutschen Minderheit in der Republik Polen, BJDM) w Katowicach. Moją przygodę zaczęłam od zbierania informacji. Na głównej stronie organizacji nie ma jednak informacji, kto jest odpowiedzialny za poszczególne koła i jak w ogóle znaleźć BJDM w stolicy województwa.
Na Wikipedii, natomiast natknęłam się na informację, że członkowie bez pochodzenia niemieckiego są klasyfikowani jako „członkowie wspierający” i nie mają prawa głosu na zebraniach związku. Nie nastawiło mnie to pozytywnie. Jak można w XXI wieku – w erze, gdy granice narodowości i tożsamości kulturowej są bardziej płynne niż kiedykolwiek – utrzymywać tak przestarzały i archaiczny podział? Byłam przekonana, że tego typu segregacje, bazujące na narodowości, dawno już trafiły na śmietnik historii.
Doczytałam także, że BJDM współpracuje blisko z biurem zarządu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców Województwa Śląskiego w Raciborzu (TSKN). Tam też zadzwoniłam i powiedziałam, że chciałabym zapisać się do organizacji młodzieżowej w Katowicach. Pani, z którą rozmawiałam, przekierowała mnie do Maksymiliana Michałka, który miał być w województwie śląskim liderem BJDM.
Zapukałam więc do niego. Zaprosił mnie na rozmowę do swojego prywatnego domu. Wsiadłam w samochód i pojechałam. Bałam się, że atmosfera będzie sztywna, może nawet formalna. Miałam przeczucie, że będzie ona wyglądała jak rozmowa kwalifikacyjna, lub co gorsza, przesłuchanie dotyczące mojego pochodzenia. Ale Maksymilian Michałek przywitał mnie z uśmiechem na ustach i z masą pozytywnej energii.
Poczułam się bardzo ciepło przyjęta. Od razu Maksymilian zaproponował, żebyśmy przeszli na „Ty”. Maximilian opowiadał mi dużo o swojej organizacji, która powstała w Opolu w 1992 roku. Jej centrala znajduje się w tym mieście do dzisiaj. W swoich teoretycznych założeniach stawia ona sobie za cel pielęgnowanie niemieckiej kultury, języka oraz tożsamości, przełamanie stereotypów i pielęgnowanie przyjaźni pomiędzy Polakami a Niemcami.
Jej członkowie podzieleni są na trzy grupy. Najmłodsza grupa to juniorzy, mają oni 14 do 16 lat. Właściwi członkowie organizacji są w wieku 16 do 35 lat. Jak ktoś po przekroczeniu tej granicy wieku chce w organizacji zostać, wtedy po 35 roku życia staje się seniorem. Składka roczna wynosi 20 zł. Od zeszłego roku kwestia pochodzenia nie odgrywa już w BJDM żadnej roli.
Maksymilian opowiadał mi o projektach i nadchodzących wydarzeniach organizowanych przez biuro BJDM w Opolu. Organizuje ono szkolenia, kursy językowe, wyjazdy integracyjne, wydarzenia sportowe. Wiele z nich ma charakter międzynarodowy. Dla przykładu BJDM współpracuje z Brandenburgische Sportjugend. W tym roku odbył obóz sportowy, którego był finansowany przez Polsko-Niemiecką Wymianę Młodzieży. Na oficjalnej stronie internetowej BJDM można znaleźć fotorelacje z tego wydarzenia.
Fajną inicjatywą jest City Bound Berlin. Projekt oferuje swoim członkom możliwość wyjazdu do niemieckiej stolicy. Główną atrakcją jest „Berlin Tour”, czyli piesza wycieczka po Berlinie.
Zainteresował mnie projekt Jugendpunkt. Jest to rodzaj klubu młodzieżowego dla osób w wieku od 12 do 16 lat. Równolegle istnieje jeszcze Jugendpunkt Junior dla dzieci w wieku od 7 do 11 lat. Kluby te, prowadzone przez zawodowych animatorów kultury, oferują różne zajęć pozalekcyjnych. Organizują warsztaty plastyczne, teatralne, dziennikarskie. Organizowane są gry terenowe i wycieczki do Czech. Kluby te rzeczywiście działają, na Facebook znaleźć można ślady tej działalności. BJDM zorganizował letni happening „Młodzież w działaniu – Jugend in Aktion”. Członkowie organizacji przeszli ulicami Opola z transparentami, balonami i ulotkami. Celem przedsięwzięcia było zwrócenie uwagi mieszkańców miasta na istnienie organizacji.
BJDM wydaje swój kwartalnik Antidotum. Autorami są członkowie organizacji, a tematy poruszane w periodyku dotyczą życia tego środowiska. Znaleźć można tam też treści Lifestylowe, podróżnicze, a historyczne. Wiele z tych tekstów podobało mi się. Miałam okazje przeczytać jedno z wydań kwartalnika i muszę przyznać, że była to przyjemna lektura. Czasopismo jest udostępniane online lub wysyłane w formie fizycznej pocztą na terenie całej Polski.
Siła opolskiego BJDM wynika z faktu, że działające tam biuro jest znakomicie finansowaną i profesjonalną agencją kulturalno-turystyczną. Ze ich strony internetowej wynika, że w biurze BJDM jest zatrudnionych 8 osób. Organizacja wspierana jest głownie ze środków niemieckiego i polskiego ministerstwa administracji, oraz ze środków niemieckiego MSZ. Agencja (biuro) nie musi się martwić o komercyjny sukces swoich projektów. Dziwne natomiast, że na stronie BJDM nie ma informacji o szczegółach i terminach projektów, ani o warunkach rekrutacji.
Byłam pod wrażeniem entuzjazmu, z jakim Maksymilian Michałek opowiadał o działalności organizacji. Ale też tym bardziej zdziwiona brakiem aktywności oddziału katowickiego BJDM. Raczej można odnieść wrażenie, ze jest ona rodzajem listonosza projektów, które przygotowuje agencja (biuro) w Opolu.
Najważniejszym partnerem katowickiego BJDM jest Niemieckie Towarzystwo Alpejskie (DAV). Wspólnie organizują wycieczki górskie. Można by powiedzieć, że jest on wręcz kołem zamachowym katowickiego BJDM. Dla Maksymiliana Michałka najważniejsze jest tworzenie poczucia wspólnoty, przebywanie w gronie osób, które maja takie same wyobrażenie o historii regionu. Przebywanie z ludźmi, którzy się lubią i dają sobie wzajemne oparcie. Ważnym obszarem ich działania jest pielęgnowanie i publiczna prezentacja niemieckich, przedwojennych piosenek górskich, które na Śląsku była bardzo popularne.
Ale DAV, choć oferuje ambitne i interesujące projekty, skupia się na niszowej aktywności. Nie każdy przecież musi być pasjonatem gór. Odnoszę wrażenie, że w moim pokoleniu bardzo niewiele osób ma takie zainteresowania.
BJDM współpracuje z Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym Niemców Województwa Śląskiego (TSKN). Celami, jakie ta organizacja sobie stawia to zachowanie niemieckiego dziedzictwa kulturowego. Organizuje samodzielnie wydarzenia kulturalne. Ważnym obszarem współpracy z BJDM są kursy języka niemieckiego, na które rodzice chętnie wysyłają swoje dzieci. Upatrują w znajomości tego języka ważnej kompetencji, która ma ich dzieciom służyć w przyszłym życiu. BJDM w Katowicach może korzystać z biur TSKN, ze swej strony pomaga członkom tej organizacji w kwestiach techniczno-organizacyjnych. Korzyść jest więc obopólna.
Odnoszę wrażenie, że proponowane przez TSKN inicjatywy mają anachroniczny wymiar. Nie uwzględniają w ogóle procesów modernizacyjnych współczesnego świata, a tym bardziej tęsknot współczesnej młodzieży.
Realizując swoje projekty, BJDM w Katowicach zdaje się nie opuszczać swojej strefy komfortu, jaką jest realizacja swoich starych projektów jedynie z tymi dwoma organizacjami. Wynika to moim zdaniem z faktu, że zbyt mało ludzi angażuje się w katowicki BJDM. Sam Michałek nie jest w stanie wszystkiego inicjować.
Wielką słabością katowickiego BJDM jest prawie całkowity brak aktywności na Facebook. We współczesnym świecie jest mniej lub bardziej dyskwalifikacja. Większość młodych ludzi, liczy, że przystępując do BJDM będzie w stałym kontakcie z pozostałymi członkami. W 2024 katowicka strona organizacji nie opublikowała jeszcze absolutnie nic. W 2023 roku były to może 3 posty. W roku 2022 opublikowano zaledwie 2 posty. We wcześniejszych latach sytuacja wygląda podobnie. Nie tak powinna wyglądać aktywność młodzieżowej organizacji.
Spotkania w katowickim BJDM nie są organizowane systematycznie. Czasami częściej, czasami rzadziej. Ale są to nieregularne wielomiesięczne przerwy. O jakieś ciągłości pracy tej organizacji mowy więc być nie może.
Nie odniosłam wrażenia, ze w BJDM panuje jakaś potrzeba modernizacji. Poszukiwania ideowych modeli, które mogłyby zainteresować współczesnych młodych ludzi.
Na różnych stronach internetowych BJDM widać rozpromienionych i bawiących się moich rówieśników, a wiec ludzi przed 20 rokiem życia. W organizacji poznałam niewątpliwie wiele interesujących ludzi, ale większość z nich była zdecydowanie starsza niż ja. Nastawiłam się na to, że poznam osoby w swoim wieku, a nie w wieku moich wujków.
Odniosłam wrażenie, agencja (biuro) w Opolu jest rodzajem alibi dla działalności całego BJDM. Jej sprofesjonalizowane działania są prezentowane jako rzekoma działalność organizacji młodzieżowej. W rzeczywistości organizacja ta prawie nie istnieje, czego katowickie koło BJDM jest znakomitym dowodem.
Nie znalazłam w BJDM rówieśników, których oczekiwałam. Nie znalazłam przekonujących ideowych argumentów, które uzasadniałyby istnienie w BJDM, a tym bardziej moje angażowanie się w jego struktury. A to interesowało mnie przecież najbardziej. Anachroniczne wyobrażenia o narodowej lojalności rodem z XIX wieku mnie raczej dziwiły.
Największe wrażenie zrobił na mnie natomiast entuzjasta Maksymilian Michałek. Zaraża energią i zaangażowaniem. Pewnie mało jest ludzi, którzy tak umiejętnie potrafią zachęcić ludzi do działania. Paradoksalnie jest Maksymilian Michałek jednocześnie działaczem Ruchu Autonomii Śląska.