Fot. Natalia Klimaschka na podstawie zdjęcia Sebastiana Fikusa
Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego jest anachronicznym pomysłem ze skrzyni pełnej narodowych mitów o wymarzonej wielkości. Służyć będzie bardziej ideologicznym manifestacjom, niż pragmatycznym interesom rozwoju kraju.
Wydaje się, że koleje wysokich prędkości zdominują w niedalekiej przyszłości wewnątrz kontynentalne podróże. Niemieckie liniowe pociągi ICE od dawna przewożą pasażerów z prędkościami rzędu 350 km/h. Dla porównania w Japonii liniowy shinkansen osiągać będzie wkrótce już szybkość 500 km/h.
Pociąg poruszający się z szybkością 350 km/h jechałby z Katowic do Krakowa około 15 minut. Dzięki takiemu połączeniu oba miasta stały by się jedną aglomeracją. Podróż z Katowic do Warszawy trwała by niewiele ponad 45 minut. Taki czas umożliwiałby nawet codzienny dojazd do pracy w stolicy Polski.
Szybki pociąg dotarłby z Katowic na lotnisko Berlin Brandenburg (BBR) w granicach 1,5 godziny. A więc szybciej, niż czasami wskutek korków trwa przejazd na lotnisko w Pyrzowicach. Port lotniczy BBR skomunikowany jest najwyższymi lotniskami w skali globalnej. Takiej liczby połączeń CPK przypuszczalnie nigdy nie osiągnie. Dzięki szybkim połączeniom kolejowym stolicy Niemiec z Polską, zwiększyłaby się liczba pasażerów korzystających z berlińskiego lotniska. Wówczas transkontynentalne połączenia z tego miejsca byłyby bardziej opłacalne, a w dalszej kolejności byłoby ich jeszcze więcej.
Na budowie kolei wysokich prędkości zyskaliby więc zarówno pasażerowie poruszający się wewnątrz kraju, jak ci wybierający się do USA, czy Chin. Pamiętać też trzeba, że siłą i szczególną wartością połączeń kolejowych jest to, że pociągi wjeżdżają do centrum wielkich miast. A centralnie usytuowane dworce są z założenia dobrze skomunikowane z otoczeniem.
Tymczasem w listopadzie 2017 roku przyjęto koncepcję budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Projekt zakłada wybudowanie w szczerym polu gigantycznego lotniska i anachroniczne połączenia kolejowe. W założeniach pomysłodawców pociągi z Katowic czy Wrocławia do CPK poruszać się mają w żółwim, jak na współczesne warunki, tempie 250 km/h.
O ileż rozsądniej dla wszystkich byłoby skorzystanie z dobrodziejstw berlińskiego lotniska BBR, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na podniesienie jakości parametrów torów choćby tylko do 350 km/h szybkości marszowej i skoncentrować się na połączeniach z istniejącymi, dużymi aglomeracjami miejskimi. Pociągi jeżdżące takimi szybkościami wywołałyby absolutną rewolucję komunikacyjną w Polsce. Zmieniłyby one dalece społeczne, kulturalne i przede wszystkim gospodarcze życie kraju. Koleje wysokich prędkości przyczyniłyby się także do jeszcze głębszej integracji z zachodem Europy. Wiadomo, że służyłoby to zamożności i cywilizacyjnemu postępowi Polski. Ale jak widać, nie wszystkim się taka integracja podoba.
Dlatego jakże trudno oprzeć się pytaniu, czemu to megalotnisko pod Łodzią ma służyć. Czy aby nie wydajemy 34 miliardów publicznych pieniędzy tylko dlatego, że jeżdżenie do Berlin-Brandenburg-Airport godzi w narodową dumę decydentów?
This is some text inside of a div block.