15.4.2025
No items found.

Ślady innego krajobrazu

Niemieckich, przedwojennych napisów jest coraz więcej

Ciągle żyją na dawnym pruskim Śląsku ludzie, którzy pamiętają dziś trudną do wyobrażenia rzeczywistość. Na wszystkich dworcach kolejowych były tylko niemieckie napisy miejscowości. Warsztaty, sklepy restauracje miały tylko niemieckie nazwy. Dzisiaj można napisy te znowu zobaczyć na wielu domach.

Napisy niemieckie, poniemieckie, śląsk, dolny śląsk, górny śląsk, szyldy, reklamy

Polskie napisy w przestrzeni publicznej przed II Wojną istniały oczywiście również, ale stanowiły one margines. Przez setki lat niemieckie inskrypcje, szyldy, drogowskazy dominowały górnośląski krajobraz. Pamiętać trzeba, że również prawie wszystkie gazety były po niemiecku, radio dostępne było tylko  tym języku. Autochtoni wyrastali w tej niemieckiej rzeczywistości i była ona dla nich oczywistością.

Zimą 1945 roku zmieniło się niejako przez noc wszystko. Język niemiecki w przestrzeni publicznej został pod groźbą najbardziej brutalnych szykan zakazany. A nowe komunistycznej władze rozpoczęły akcję likwidacji śladów niemczyzny. Zrywano wszystkie napisy sklepowe, zamalowywano je, tynkowano. Specjalne komisje chodziły po domach i niszczyły naczynia kuchenne i wszelkie inne przedmioty codziennego użytku z niemieckimi napisami. Akcja ta nie ominęła cmentarzy, gdzie systematycznie skuwano z prywatnych nagrobków wszelkie niemieckie akcenty. Dla wielu ludzi był to wielki dramat, ponieważ zostali pozbawieni przestrzeni, w której się wychowali i dotąd żyli. Zgodnie z zarządzeniem władz wszystko co przypominało o niemieckiej przeszłości miało zostać wymazane. 

Ale jak to bywa, wiele osób traktowało te zabiegi jako pozbawione uzasadnienia szykany. Napisy zatynkowano byle jak, byle tylko je zakryć i uniknąć szykan ze strony nowej komunistycznej władzy. Na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci okazało się, że w wielu miejscach oryginalne niemieckie napisy okazały się dużo trwalsze, niż ich maskowanie. Spod odpadającego tynku zaczęły się one coraz częściej wyłaniać. Dziś mało komu przeszkadzają, dlatego jest ich coraz więcej.

Historia zatoczyła dziwne koło. Jak kiedyś chodziły komisje, żeby wszelkie ślady niemieckości wymazywać, tak teraz pojawia się coraz więcej osób, które takich napisów szukają i je pieczołowicie odnawiają. W niemal każdym większym mieście powstają inicjatywy, którzy z zaangażowaniem dbają o zachowanie niemieckich inskrypcji.​

We Wrocławiu najbardziej znana jest akcja  pod nazwą „Spod tynku patrzy Breslau”. Jej aktywiści zajmują się właśnie dokumentowaniem i ratowaniem niemieckich napisów. W inicjatywę zaangażowani są przede wszystkim bloger Maciej Wlazło i  Grzegorz Czekański. Zachęcają swoich przyjaciół do katalogowania niemieckich napisów rozsianych po całym mieście. Ich starania zaowocowały stworzeniem mapy, którą można wykorzystać podczas zwiedzania Wrocławia.​

Inicjatywy te nie ograniczają się tylko do Wrocławia. Pracownicy Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, Izabela Korniluk i Grzegorz Wanatko również angażują się w ratowanie niemieckich inskrypcji. Szukają w mieście dawnych napisów, reklam i szyldów, by potem mozolnie je odczytywać i dokumentować.  Na podstawie dawnych książek adresowych udało im się na przykład przypisać napis „Malermeister” (mistrz malarski) do rzemieślnika Heinricha Seidla. W budynku przy ulicy Chrobrego znajdowała się niegdyś destylarnia Raetscha.  Zawieszono tam odrestaurowany szyld reklamowy „Cognac Raetsch”.​ Również na obecnym Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej przy ulicy Długiej odnowiono historyczny napis dawnej szkoły.​ 

Inicjatywy ratowania dawnych niemieckich napisów istnieją również na  Górnym Śląsku. Powstała tu nawet platforma internetowa „Zapomniane dziedzictwo / Zapomniane inskrypcje”.   Prowadzona jest ona przez Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, a jej inicjatorem jest  Dawid Smolorz. I on stara się dawne niemieckie napisy wyszukiwać i dokumentować a w ten sposób również ratować. 

Dawid Smolorz wychował się w Zabrzu i Gliwicach. Już jako nastolatek w latach 80. natrafiał na niemieckie napisy na starych budynkach. Jak wspomina: „Państwo polskie miało już wówczas trudności w walce z optycznymi reliktami niemieckiej przeszłości. Na drodze do szkoły mijałem na przykład napisy takie jak: 'Löschwasserstelle 50 Meter'”. Już wówczas napisy te budziły w nim zainteresowania dla historii regionu”. 

Z zaangażowaniem dokumentuje niemieckie napisy na Górnym Śląsku  berliński fotograf Thomas Voßbeck. Przed laty poznał Dawida Smolorza, który obudził w nim zainteresowanie dla historii regionu. Wcześniej Voßbeck nie miał nawet pojęcia, że po 1945 roku w Górnym Śląsku pozostali Niemcy i że w regionie można znaleźć tyle śladów niemieckiej przeszłości. Wychowany był w NRD, gdzie niemieckie prowincje wschodnie były tematem tabu. Dziś wspólnie dokumentują pruską pozostałości. 

Smolorz dostrzegł prawidłowość, że „im  gorszy stan miasta, tym większe prawdopodobieństwo, że spod starego tynku wyłonią się ślady przeszłości”. Stąd też chętnie prowadzi swoje dokumentacje dla przykładu w Wałbrzychu. Wspólnie z  Voßbeckiem odkryli tam dla przykładu szyld dawnej piekarni Maxa Griegersa. Piekarnia znajdowała się w dzielnicy Dzietrzychów, która od połowy XIX wieku przekształciła się z wioski rolniczej i tkackiej w miejscowość przemysłową.​ Jej szyld jest dobrym przykładem niedbale prowadzonej polityki odniemczania. Choć poszczególne litery zostały usunięte, tekst pozostał w dużej mierze czytelny. 

Na Górnym Śląsku, w okolicach Opola, relikty niemieckiej przeszłości są szczególnie łatwe do znalezienia. Na wielu dachach domów czy stodół wciąż można przeczytać napisy takie jak 'Gott mit uns'. Smolorz uważa, że wynika to faktu, że mieszka tu społeczność autochtoniczna, która w miarę możliwości napisy te chroniła.

Smolorz i Voßbeck dokumentują również niedawno odrestaurowane budynki, na których odtworzono niemieckie napisy. Na ulicy Dworcowej w Zabrzu odnowiono przedwojenny szyld sklepu, który teraz lśni dawnym blaskiem. Podczas renowacji kamienicy w pobliżu dworca odkryto i odsłonięto cały szereg napisów. Ten proces odnawiania i publicznego eksponowania niemieckich napisów jest również sam w sobie niezwykłym procesem. 

Powrotu do powszechnej obecności niemieckich napisów w przestrzeni publicznej najprzypuszczalniej już nie dojdzie nigdy. Ludzi, którzy osobiście doświadczyli niemieckiego pejzażu kulturalnego na Górnym Śląsku jest już również bardzo niewielu.  Ale ich dzieci często zadają sobie pytania dotyczące własnej tożsamości i kulturalnych korzeni. 

Dawne pruskie inskrypcje stanowią cegiełkę w mozaice nowej regionalnej tożsamości. Paradoksalnie mają do nich wiele sympatii i zainteresowania Polacy, którzy przybyli na Śląsk po 1945 roku i również niemieckie tradycje z czasem postrzegają jako część własnej tożsamości.

Niemieckie napisy nie tylko już nie dzielą, ale wręcz integrują współczesnych mieszkańców Śląska. 

This is some text inside of a div block.
Autor:
Chris Wagner

Więcej artykułów

oszary huzarskie w raciborzu, zabytek na śląsku
Ludzie
Polityka

Ratujmy razem zabytki!

Wiceprzewodniczący Towarzystwa Społeczno -Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, Norbert Rasch zaproponował uznanie języka śląskiego jako drugiego języka mniejszości niemieckiej. Na jego postulaty organizacje śląskie zareagowały oburzeniem. O powody tej frustracji zapytaliśmy dr Tomasza Hutscha z Regios, współautora stanowiska środowisk śląskich.

Czytaj dalej
Obrazy, wystawa, śląscy malarze, artyści ze śląska
Muzeum
Historia

Ratowanie tonącej Atlantydy

W tym miesiącu w Muzeum Uniwersytetu Opolskiego obejrzeć można wystawę malarstwa niemieckiego z przełomu XIX i XX wieku. Są to prace śląskich artystów, które pochodzą z prywatnych zbiorów Anny i Norberta Honka. W wernisażu uczestniczyło wielu wybitnych przedstawicieli życia kulturalnego regionu.

Czytaj dalej
lud niemiecki, niemcy, mniejszość niemiecka
Ludzie
Geografia

Stwórzcie własną organizację!

W Polsce mieszka coraz więcej Niemców, którzy urodzili się na terenie współczesnej Republiki Federalnej. Osób, którzy sprowadzili się na Śląsk już jako dorośli ludzie. Niektórzy przedstawiciele mniejszości nie są zachwyceni ich obecnością w szeregach organizacji, co rodzi liczne napięcia.

Czytaj dalej