Strój ludowy nie jest powodem do chluby. Wkładając go, czujemy się jak przebieraniec. Nie łączy się on z wiedzą, rozwojem czy kulturą. Przywodzi na myśl niewykształcony proletariat. Takie skojarzenia wobec autochtonów narzucili Niemcy, a Polacy utrwalili. To jednak nie znaczy, że nie warto w żaden sposób ukazywać swojej odrębności etnicznej. Powinniśmy być dumni z tego skąd pochodzimy i kim jesteśmy.
Ślub w Zakopanem. Z kościoła w rytm muzyki granej przez góralską kapelę wychodzi młoda para i tłum gości w strojach ludowych. Wszyscy wyglądają niezwykle barwnie. Nieopodal na ławce siedzi woźnica bryczki również w serdaku. W karczmie obsługują kelnerki obute w kierpce. W rejonach podhalańskich strój folklorystyczny jest elementem codzienności oraz towarzyszy przy ważnych uroczystościach rodzinnych.
Inaczej na Śląsku, gdzie nieczęsto spotyka się strój ludowy. Jeszcze kilkanaście lat temu nosiły go starsze mieszkanki wsi, lecz spośród kobiet przywiązanych do regionalnej mody niewiele już żyje. Wesela raczej przypominają, te które znamy z amerykańskich filmów. Nic w nich nie nawiązuje do tożsamości etnicznej. Na Śląsku nie ma kultu ludowości. Podejrzewam, że strój śląski mieliśmy na sobie jedynie w szkole podstawowej podczas barbórkowej akademii.
Zastanawiając się nad górnośląską modą trzeba podkreślić, że tu nigdy nie wykształcił się jednolity strój ludowy. Zupełnie inaczej wyglądał on na Śląsku Cieszyńskim, w rejonach Pszczyny, Bytomia czy Opola. Osoba odwiedzająca te miejsca mogłaby mieć trudność, by zauważyć powiązania etniczne pomiędzy ich mieszkańcami.
Jako ciekawostkę można wskazać chociażby długość spódnic autochtonicznych kobiet. W niektóry rejonach sięgały kostek, podczas gdy w innych zakrywały zaledwie kolana. Zastanawiające były również różnice w kolorze męskich spodni. Na przykład w Raciborzu były one żółte, a w okolicach Pszczyny wyłącznie granatowe.
Dziś, gdy każdy z nas ubiera się zgodnie z ogólnie przyjętą modą o przynależności etnicznej mogą z powodzeniem świadczyć inne elementy. To one wprowadzą ludowość „na salony”, gdyż nierzadko stanowią zaczątek intersującej dyskusji.
Niektóre z firm tworzą kolekcje bluz czy czapek nawiązujących do tematyki ludowej. Mniej śmiałym proponują dodatki takie jak torby lub piórniki. O tym, że sklepy z śląskimi pamiątkami mają się dobrze możemy przekonać się odwiedzając otwarty w grudniu na Nikiszowcu kolejny już sklep prowadzony przez rodzinę Langer.
Gdy minie pandemia i znów będziemy odwiedzać naszą rodzinę i przyjaciół mieszkających w różnych rejonach Polski, warto zastanowić się czy nie lepiej zastąpić typowe prezenty ze znanych sieciówek drobiazgiem, który będzie przypominał im Górny Śląsk.
This is some text inside of a div block.