Co roku w drugim tygodniu adwentu zaczynamy przygotowania świątecznych wypieków. Zagniatamy ciasto z syropem z buraka cukrowego i odstawiamy, żeby "przeszło" aromatami korzennych przypraw.
Kolejno zabieramy się za przygotowanie białych ciasteczek tzw. "maszynkowych", to z kolei przepis naszej Ołmy i smak, który tak bardzo się z nią kojarzy. Ciasteczka swoją nazwę wzięły stąd, że formowanie ciasta następuje poprzez przepuszczenie go przez tradycyjną żeliwną maszynkę na korbkę, na końcu której umieszczane były aluminiowe blaszki z wyciętymi kształtami na pierniczki. Ciasteczka oblewamy lukrem i zdobimy kolorową posypką.
Kolejnym ważnym etapem świątecznego pichcenia w naszym domu było gotowanie makówek. Mak zawsze musiał być perfekcyjne zmielony i to zawsze było zadanie Taty. To on, w czasach kiedy mieszkaliśmy jeszcze na wsi, jeździł do miejscowości nieopodal, do Żywocic mielić mak do naszej Urtanty, która miała w domu tradycyjny, stary sprzęt. Dziś nadal dobrze zmielony mak to podstawa, jednak są już nowocześniejsze i szybsze na to sposoby.
Do przygotowania makówek był potrzebny zawsze największy garnek w kuchni. Wlewało się do niego mleko i dodawało mak. W trakcie gotowania zawsze dodaje się płynny miód i rodzynki. Nigdy nie było konkretnego przepisu na makówki w naszym domu. Mama zawsze odmierzała wszystko "na oko" i to zawsze wychodziło najlepiej! Kiedy mak był już miękki i całość odpowiednio słodka i smaczna, kroiłyśmy długą bułkę – wekę na plastry. Następnie do półmisków wlewałyśmy ugotowany mak i przekładałyśmy warstwami weki.
Tajemnicą pysznych makówek jest to, żeby całość była odpowiednio wilgotna. Bułka zawsze wpija wilgoć, dlatego należy pamiętać, żeby potrawa była odpowiednio wilgotna. W końcu… kwintesencja przygotowań świątecznych smakołyków, czyli tradycyjna śląska moczka. W każdym regionie Śląska przepisy na moczkę bardzo się od siebie różnią. W rejonie Rybnika czy Raciborza, moczkę przygotowuje się na spirytusie, ma konsystencję budyniu i jest bardzo czekoladowa. Według naszych tradycji, moczkę robimy na piwie, nasączając nim pierniczki, dorzucając suszone owoce i dolewając kompot z kwity (pigwa). Całość miała piernikowo-owocowo-piwny posmak.
W naszym domu już pachnie świątecznymi wypiekami. Co roku o tej porze zagniatamy już tradycyjne ciasto według śląskiego przepisu. Podstawą jest syrop z buraka cukrowego. Zanim jednak ciasto przybierze świąteczne formy, musi trochę "odstać".
This is some text inside of a div block.