17.11.2021
No items found.

Zawieszeni między małą ojczyzną i Europą

Emigranci o Śląsku

Żyją w otoczeniu, w którym śląskość nie jest czymś naturalnym. Nawet wtedy, gdy obok nich mieszkają inni autochtoni. Nie są na swojej ziemi, dlatego spojrzenie na dorobek śląski zmienia się. Jedni wypierają się swojego pochodzenia, by nie wracały tęskne wspomnienia i aby było im łatwiej zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Inni stają się cichymi ambasadami swojej ziemi rodzinnej.

Edvard Petersen 1890
Edvard Petersen 1890

Żyją w otoczeniu, w którym śląskość nie jest czymś naturalnym. Nawet wtedy, gdy obok nich mieszkają inni autochtoni. Nie są na swojej ziemi, dlatego spojrzenie na dorobek śląski zmienia się. Jedni wypierają się swojego pochodzenia, by nie wracały tęskne wspomnienia i aby było im łatwiej zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Inni stają się cichymi ambasadami swojej ziemi rodzinnej.

Choć wyjeżdżali, by szukać „lepszego życia” niewątpliwe decyzje o opuszczeniu śląskiej ziemi nie były dla nich łatwe. Każdy z nich miał inny powód wyjazdu, dlatego też ich dzisiejsze postrzeganie Śląska jest różne.

Ile jest Górnoślązaków, którzy opuścili miejsce pochodzenia i wyruszyli na emigrację. Jak dziś postrzegają oni śląskość. W czasie wakacji wielu z nich wracało na ojcowiznę. Odwiedzali rodziny i przypominali sobie miejsca, wśród których wychowywali się. Przez to ponownie doświadczyli spotkania ze śląską kulturą.

Anna Dziewit-Meller w swojej książce „Od jednego Lucypera” pisze o autochtonce Kasi, która ze względu na konieczność rozwoju naukowego wyjeżdża do Holandii. Kobieta zaczyna patrzeć na Śląsk z zupełnie innej perspektywy. Jest niejako poza światem, do którego przez całe lata należała. Wspomina miejsce, które ją ukształtowało. Widzi zarówno zalety jak i wady stereotypowego górnośląskiego życia. Myśli o śląskim matriarchacie i Ślązaczkach od najmłodszych latach wychowywanych na silne i zaradne kobiety. Wspomina przywiązanie do tradycji i porządku oraz znaczenie pamięci o przodkach. To jednak losy fikcyjnej postaci.

Ale takich Ślązaków jak ona są tysiące. Jednym z nich jest mieszkający w Belgii, dziewiętnastoletni Mikołaj. Że Śląska pochodzą jego mama i babcia. Z tej perspektywy uważa, że w śląskiej kulturze zdumiewało go przywiązanie do porządku. Jak wspomina - Nie mam tu na myśli wyłącznie ładu zewnętrznego, ale fakt że wszystkie relacje międzyludzkie są ściśle zaetykietowane, określone. Dla mnie to sztuczna tradycja pozbawiona humanitaryzmu. Rodzina pozornie jest ważna, ale tak naprawdę tylko niektóre osoby są darzone szacunkiem, brakuje faktycznej wspólnoty. To właśnie ten śląski Ordnung najbardziej raził moją rodzinę. Kultura śląska bardzo różni się od belgijskiej. Belgowie są bardziej luźni, jest większa tolerancja i swoboda ze względu na życie obok siebie przedstawicieli różnych kultur. Wydaje mi się, że na Śląsku przywiązuje się dużą wagę do wykazania własnej odrębności, wchodzenia w role, choć tradycyjnie są one ściśle przepisane. Z założenia etos niesie za sobą dobre wartości, ale sądzę że dziś jest on na Śląsku jest wypaczony. Jest dla mnie ważny, ale chyba rozumiem go inaczej. Na Górnym Śląsk przyjeżdżam bo moja daleka rodzina, która tu mieszka jest dla mnie ważna jako ludzie, przyjaciele. Staram się też odwiedzać miejsca, gdzie moja mama i babcia wychowywały się – uważa Mikołaj.

Z podobnymi rozterkami boryka się Bartek, który mieszka w Wielkiej Brytanii. Młodość i dzieciństwo spędził na Śląsku. Dziś, w wieku 38 lat, często wraca w rodzinne strony. Jak twierdzi - kultura śląska zawsze była i jest dla mnie ważna. Chodzi o takie wewnętrzne przywiązanie, czuję się Ślązakiem. Pracuję z Walijczykami i mam wrażenie, że żyją podobnie do Ślązaków. Kierują się zbliżonymi wartościami, może tylko są bardziej ateistyczni. Dbają też o swoją gwarę. Jeśli chodzi o wartości wypływające ze śląskiego etosu, wiara dziś już nie jest dla mnie tak istotna, ale do rodziny i pracy od dziecka jestem przywiązany. – uważa Bartek - Ponieważ krótko przebywam za granicą mam wrażenie, że kultura śląska zbytnio się nie zmieniła. Transformacji uległ mój stosunek do niej, stała się dla mnie ważniejsza. Na Śląsk wracam do rodziny i znajomych. Staram się być co sześć tygodni, choć ostatnie 1,5 roku ze względu na pandemię było trudniejsze , aż 8 miesięcy byłem w Anglii. Lot zajmuje mi dwie godziny, myślę więc, że powrót jest dla mnie łatwiejszy niż dla moich znajomych z Warszawy. Od czasu gdy wyjechałem zwracam większą uwagę na miejsca, które otaczały mnie w dzieciństwie, mam wrażenie, że wtedy ich nie dostrzegałem, - twierdzi Bartek.

Wszystkie te rozterki odnajdujemy również we wspomnianej wcześniej powieści „Od jednego Lucypera” . Tam główna bohaterka Kasia, choć neguje śląskie obyczaje, to mimowolnie ich poszukuje. Na przykład gdy pewnego dnia widzi kobietę z pękiem bazi przypomina sobie, jak wyglądała Niedziela Palmowa na Śląsku. W Holandii Kasia ma lepsze szanse na rozwój naukowy, ale nie potrafi poradzić sobie z samotnością i emocjami.

Dla każdego śląskość znaczy coś zupełnie innego, niezwykły jest fakt, jak ważną rolę odgrywa w życiu nawet tych, których od Śląska dzielą tysiące kilometrów. Nie można znaleźć jednej odpowiedzi, czy życie z dala od Śląska daje szczęście, ale trzeba pamiętać, że prawie zawsze wiąże się z tęsknotą za tym, co swojskie i bliskie.

This is some text inside of a div block.
Autor:
Daria Socha

Więcej artykułów

Dietmar Brehmer,
Historia
Ludzie

Bycie Niemcem musi czemuś służyć

Dietmar Brehmer uważa, że jego najważniejszym celem jest konsekwentna praca nad poprawą postrzegania tego środowiska przez polską większość. Jest bodaj jednym z najbardziej zaangażowanych zwolenników zbliżenia mniejszości do organizacji śląskich. Ale należy też do ludzi, którzy budzą szczególnie wiele emocji i kontrowersji.

Czytaj dalej
Piernik, Legnica, legenda, liegnitzer bombe
Historia
Tradycja

Nieszczęśliwy piekarz i jego wybranka

Wiele dzieci na świecie o dolnośląskiej Legnicy nigdy nie słyszało. Legnicki piernik jest jednak dla wielu z nich do dziś najbardziej wyczekiwanym gwiazdkowym prezentem. Wymyślił go w 1853 roku miejscowy cukiernik z miłości do swojej ukochanej.

Czytaj dalej
Duchy, biblioteka im Eichendorffa Opole, śląskie legendy
Zwyczaje
Tożsamość

Duchy w bibliotece

Śląskie dziedzictwo kulturowe nie sprowadza się wyłączenie do wybitnych dzieł literackich, czy malarstwa. Przez setki lat społeczność autochtoniczna żyła w świecie własnych archaicznych lęków, obaw i fascynacji. Wiele z nich miało jeszcze korzenie w czasach pogańskich. Później oba systemy istniały setki lat równolegle, konwertowały i wzajemnie na siebie oddziaływały. Dr Marek Dziony stara się te tamtą kulturową rzeczywistość ocalić od zapomnienia. W Bibliotece im. Eichendorffa stworzył scenerię, w której ożyły śląskie utopki, syrenki, krasnoludki i czarownice [ZOBACZ VIDEO].

Czytaj dalej